Szukaj
Archiwa

I wojna światowa

Walki w okolicach Gałkowa

23 – 24 listopada 1914 roku

Starcie grupy Scheffera z 6 dywizją strzelców syberyjskich w dniach 23 i 24 listopada 1914 roku rozegrało się na polu bitwy ograniczonym: linią kolejową Koluszki – Rokiciny, drogą Rokiciny – Karpin, doliną rzeczki Miazgi na odcinku od Bedonia do Karpina, drogą Bedoń – Brzeziny i doliną rzeki Mrogi. Jest to teren lekko falisty, z górującym wzniesieniem 229 części północnej. Istotną rolę w późniejszych walkach odegrały również liczne pagórki w południowej części wsi Borowa oraz w lesie gałkowskim . Podnóżem wzniesienia przanowickiego i dalej przez las biegnie bardzo ważna strategicznie linia kolejowa Koluszki – Łódź, przecinająca pole walki. Jest to najbardziej dogodne połączenie kolejowe Łódź – Warszawa. Dwa kompleksy leśne: las między Kolonią Gałkówek a Zieloną Górą i las pomiędzy Chrustami a Koluszkami tworzą cieśninę, wiodącą od przeprawy na rzece Miazdze pod Karpinem traktem w kierunku miasta Brzeziny. Środkiem zwężenia między lasami biegnie 7 – kilometrowej długości wieś Borowa, typowa „ulicówka”. Wyjście ze zwężenia zamyka wzniesienie przanowickie. Dotarcie do Brzezin z obejściem tego wzgórza jest możliwe albo przez las gałkowski albo poprzez las pomiędzy Chrustami a Koluszkami. Ówczesne lasy nie posiadały dogodnych dróg, jednak wskutek zamarznięcia gruntu, ruch przez nie był możliwy dla wszystkich rodzajów broni.

Poprzez pole bitwy płynęły płytkie rzeczki Mroga i Miazga. O ile Mroga nie stanowiła poważniejszej przeszkody dla walczących wojsk, to Miazgę toczącą wody w dość podmokłym terenie, tworzącą liczne jeziorka, stawy i mokradła, można było przekroczyć jedynie w okolicach Bukowca oraz przez mosty w Karpinie. Zimowa aura sprzyjała jednak bezpiecznemu pokonywaniu rzeki w dowolnie wybranym miejscu przez piechotę i kawalerię.

23 listopada 1914 roku, o godzinie 1 w nocy, rozpoczął się niespodziewany dla Rosjan odwrót grupy generała Scheffera. Oddziały niemieckiej 3 dywizji gwardii skrycie wycofały się z pozycji w rejonie Wiskitna, Olechowa i Feliksina, kierując się do wsi Bukowiec. Wskutek błędnej interpretacji rozkazu Dowództwa 9 Armii, generał Litzmann, zamiast osłaniać rejon Bedonia, skierował pięć batalionów, aby zabezpieczyć południową flankę XXV korpusu. Oddziały gwardii, idące do Pałczewa i Wardzynia, doprowadziły do zablokowania przemarszu XXV korpusu i oderwania straży przedniej 49 dywizji rezerwy od sił głównych.

Wydzielony oddział majora Reinhardta, złożony z dwóch batalionów piechoty, szwadronu ułanów i dywizjonu artylerii oraz batalion grenadierów gwardii, wspierany przez oddział Kunowskiego, do południa powstrzymywały ataki rosyjskiej 10 dywizji piechoty. Pozostałe bataliony 3 dywizji gwardii stopniowo docierały do miejsca zbiórki koło Bukowca. Szybki marsz Niemców utrudniała niesprzyjająca pogoda, potrzeba przewozu 2000 rannych i obowiązek pilnowania 10 000 rosyjskich jeńców

O godzinie 4 czołówka niemieckiej 49 dywizji piechoty dotarła do Kurowic i przeprawiła się przez rzekę Miazgę mostem w Karpinie. Nie zważając na problemy w sprawnym poruszaniu się reszty dywizji, dowódca XXV korpusu nakazał szybkie przesunięcie oddziału wgłąb wsi Borowa. Za niewielką awangardą przesuwał się lazaret dywizyjny oraz sztab 49 dywizji pod dowództwem gen. Ferdinanda Waenker von Dankenschweil.

Rosyjska 6 dywizja syberyjska otrzymała rozkaz wymarszu o godzinie 5 minut 30. Prawa kolumna (23 i 24 pułk strzelców oraz 4, 5 i 6 bateria) miała przesuwać się po osi Gałków – las gałkowski – Wola Rakowa; za głównymi siłami miały maszerować dwa odwodowe bataliony z 22 pułku strzelców oraz 2 bateria; lewa kolumna w składzie: 21 pułk strzelców i 1 bateria po osi Przanowice – Borowa – Karpin – Wardzyń. Jednostki rosyjskiej dywizji miały nawiązać kontakt z korpusem kawalerii generała Nowikowa i zablokować ostatnią drogę ucieczki okrążonej niemieckiej grupie.

Wykorzystując poranną mgłę, dwa bataliony z 24 pułku strzelców przeszły tory kolejowe w Gałkowie i około godziny 7 zajęły stanowiska na południowej
i wschodniej krawędzi lasu gałkowskiego. Oddziały rozpoznawcze nie były zaopatrzone w broń maszynową i artylerię.

Z rejonu wsi Gaj, poruszając się marszem ubezpieczonym, przesunął się w okolice wzniesienia przanowickiego batalion sybiraków z 21 pułku strzelców. Kolumny rozpoznawcze działały „na ślepo”, ponieważ kaukaska dywizja kawalerii, stacjonująca w okolicy Żakowic, nie dostarczyła im danych o przeciwniku. Od ludności cywilnej Rosjanie dowiedzieli się, że przed kilkoma dniami przez Gałków przechodziło 40 000 Niemców i jakoby cała droga, z Karpina do Przanowic zajęta jest przez niemieckie tabory. Główne siły rosyjskiej 6 dywizji syberyjskiej pomaszerowaływ stronę Gałkowa i Karpina. Doszło do pewnych korekt planów:
22 pułk strzelców, zamiast skierować się za brygadą gen. Sulewicza, przesunął się do Przanówki, natomiast II dywizjon artylerii, pod dowództwem gen. Zielińskiego, umieścił swoje działa w okolicy folwarku Gałkówek. Oderwanie artylerii od zachodniego skrzydła dywizji w dużym stopniu wpłynęło na rezultat późniejszych walk w lesie gałkowskim.

Około godziny 7 awangarda niemieckiej 49 dywizji piechoty, pod dowództwem generała Saucksena, niespodziewanie napotkała w rejonie wzgórza przanowickiego wysunięty batalion sybiraków z brygady gen. Bykowa – przednią straż zbliżającego się od strony wsi Gaj rosyjskiego 21 pułku strzelców. Niemiecka artyleria konna galopem zajęła stanowiska za przygotowaną do obrony okrężnej piechotą, natomiast bateria ciężkich haubic przezornie ustawiła się w okolicy nasypu kolejowego. Lazaret oraz sztab 49 dywizji znajdowały się w miejscu dającym duże szanse odwrotu do głównych sił, dowodzonych przez generała brygady Antona von Thiesenhausen, ciągle przebywających w Karpinie.

Wysunięte na południową i wschodnią krawędź lasu gałkowskiego bataliony rozpoznawcze 24 pułk strzelców ostrzeliwały zarówno rozciągnięte w długą kolumnę niemieckie tabory, powoli przesuwające się przez wieś Borowa, jak i koncentrujące się w rejonie Bukowca bataliony 6 brygady gwardii, które oczekiwały nadejścia pozostałych sił dywizji. Wobec bezowocnych prób odrzucenia rosyjskiego batalionu z prowizorycznych okopów na skraju lasu przez niemiecką piechotę, do akcji wkroczyła artyleria 3 dywizji gwardii oraz szwadrony 9 dywizji kawalerii. Przez most w Karpinie przeprawił się pierwszy batalion z 228 pułku (49 dywizja piechoty) oraz bateria ciężkich haubic. Udzielenie pomocy awangardzie atakowanej przez 21 pułk strzelców było prawie niemożliwe, gdyż silny ogień rosyjskiej piechoty z lasu gałkowskiego wprowadził straszne zamieszanie wśród niemieckich taborów i droga przez Borową była zablokowana. Ogień artylerii 3 dywizji gwardii, położony na pozycje w lesie, nie był w stanie wyrządzić większych strat dobrze okopanym Rosjanom. Generał Litzmann stracił łączność zarówno z dowództwem XXV korpusu jak i majorem Reinhardtem, a obawiając się, że za lasem gałkowskim znajduje się cały „Oddział Łowicki” postanowił, nie czekając na zajęcie pozycji przez 49 i 50 dywizję piechoty rezerwy, rzucić mające do dyspozycji bataliony przez las. Zwracając się do dowódców brygad miał powiedzieć:

Panowie, dywizja idzie naprzód do Gałkowa. Na razie pozostawiamy rannych i kolumny obozowe. Następny rozkaz zostanie wydany, gdy tylko zostanie przekroczony tor kolejowy. Ja jeszcze zaczekam na oddział majora Reinhardta. Zobaczymy się na nasypie kolejowym.”

Główne siły rosyjskiej brygady generała Sulewicza (23 i 24 pułk strzelców) o godzinie 8 znajdowały się w Gałkowie. 24 pułk okopał się w okolicy wzniesienia 206 na krawędzi lasu, natomiast 23 pułk zajął stanowisko na wzgórzu za cmentarzem. Wkrótce pułk przeniósł się na pozycje w lesie pomiędzy wsią Justynów a 24 pułkiem strzelców. Drugi dywizjon artylerii pozostał w rejonie folwarku Gałkówek, pomimo, że czołowe jednostki przypisanej brygady znajdowały się na skraju zasięgu dział. Godzinę później niemiecka 50 dywizja rezerwy (generał von Konsheim), po nieudanej próbie sforsowania rzeki Miazgi w Kotlinach, zdecydowała się przejść przez most w Karpinie. Tymczasem przez wąską przeprawę na drugi brzeg rzeczki przechodziły jednostki 9 dywizji kawalerii oraz siły główne 49 dywizji rezerwy. W okolicy Kurowic Rządowych 6 dywizja kawalerii, wsparta przez wycofujące się z okolic Romanowa dwa bataliony Kunowskiego oraz drugi batalion grenadierów gwardii, rozpoczęła, ubezpieczony przez straż tylną 49 dywizji rezerwy, odwrót na wschodni brzeg rzeki Miazgi. Około południa siły główne 49 dywizji piechoty zaczęły marsz na północ. Lewa kolumna, w sile dwóch batalionów piechoty, posuwała się drogą Zielona Góra – Gałków, napotykając niezwykle mocny opór w rejonie wzniesienia 206. Wydatnej pomocy w walce z rosyjskim 24 pułkiem strzelców udzieliły kolumnie: batalion strzelców gwardii oraz batalion grenadierów gwardii, który odłączył się od prawej kolumny 49 dywizji piechoty, maszerującej w kierunku Chrustów Starych i uderzył na pozycje Rosjan od strony Borowej. Zacięte i krwawe walki trwały do zmierzchu. Syberyjski pułk został prawie doszczętnie zniszczony, ale i straty niemieckie były na tyle poważne, że major Donalies nie zdecydował się atakować Gałkowa. Dwa bataliony gwardii dołączyły do 3 dywizji, która po całodziennym leśnym boju zepchnęła niedobitki brygady Sulewicza za tor kolejowy między Justynowem a Gałkowem. Po przybyciu do Zielonej Góry oddziału majora Reinhardta, generał Litzmann wsparł żołnierzy gwardii walczących z Rosjanami. Rozbita brygada generała Sulewicza została niefortunnie ostrzelana przez własne armaty z Czatolina. Po kilku salwach niemieckiej czterodziałowej lekkiej baterii (główna artyleria znajdująca się w Borowej i nad rzeką Miazgą milczała z powodu braku amunicji), śmiały atak oddziału pionierów przełamał improwizowaną obronę sybiraków. Rosjanie drobnymi grupkami wycofali się do Justynowa i Gałkowa. Pomimo przemęczenia ludzi i koni, generał nie zgodził się na proponowany przez podkomendnych postój i skierował dywizję przez las w stronę Gałkówka. Około południa, z lasu pomiędzy Borową a Różycą, Rosjanie wykonali szarżę silną grupą kawalerii na nieosłoniętą ciężką baterię Niemców, wyrąbali obsługę i bezskutecznie próbowali zaatakować dowództwo 49 dywizji rezerwy. Na pozycje, spychanych przez 21 pułk strzelców, obrońców wzniesienia przanowickiego niespodziewanie wjechał od strony Koluszek rosyjski pociąg pancerny siejąc śmierć z karabinów maszynowych i działek. Po krótkiej wymianie ognia z bateriami majora Ribbentropa wycofał się w stronę lasu. Oblężonym na wzniesieniu przanowickim Niemcom skończyła się amunicja artyleryjska. Próba udzielenia pomocy awangardzie przez kilka kompanii z 228 pułku i ciężką baterię zakończyła się niepowodzeniem.

Drugi dywizjon artylerii rosyjskiej, bezproduktywnie stojący koło folwarku Gałkówek, przeniósł się na pola przysiółka Gałkowa – Czatolina, skąd ostrzeliwał Borową i las koło Różycy.Około godziny 14, w lesie koło Różycy i Będzelina, doszło do ciężkich walk pomiędzy niemieckimi 50 dywizją i 72 brygadą a kaukaską dywizją kawalerii. Efektem zaciętych walk było zepchnięcie Rosjan do torów kolejowych Łódź – Koluszki. Niepowodzenie rosyjskich kawalerzystów zmusiło generała Charpentiera do wycofania się z pola bitwy. O godzinie 15 Rosjanie zajęli wzniesienie przanowickie. W ręce żołnierzy 21 pułku wpadły niemieckie działa oraz niewielka liczba jeńców. Niedobitki bohaterskiej niemieckiej awangardy wycofały się do domów na południe od toru kolejowego w Borowej. Rosjanie obsadzili północną część nasypu i przygotowali się do obrony. Widząc wychodzące z Różycy kolumny niemieckiej 50 dywizji rezerwy, dowódca 6 dywizji syberyjskiej użył odwodowych batalionów 22 pułku strzelców, które przekroczyły tory kolejowe i pod Będzelinem zostały rozgromione przez Niemców. Pojedyncze kompanie strzelców syberyjskich powróciły na pozycję wyjściową.

Głównodowodzący 6 dywizji syberyjskiej, generał Hennings, na wieść o klęskach, doznał załamania nerwowego i nie powiadomiwszy nikogo zbiegł z pola walki. Odnaleziony został dwa dni później w Skierniewicach i oddany do leczenia w szpitalu psychiatrycznym. Po północy bataliony 3 dywizji gwardii doszły do Brzezin. Generał Litzmann spodziewał się znacznych sił rosyjskich, tymczasem w mieście znajdował się tylko sztab nowego dowódcy „Oddziału Łowickiego”osłaniany przez dwa szwadrony kawalerii. Niemiecka szpica, w sile batalionu, zniszczyła w walce na bagnety dwie uśpione rosyjskie placówki, lecz nie obeszło się bez strzelaniny. Po krótkiej walce generał Wasiljew z częścią sztabu uciekł autami do Koluszek, a jazda rosyjska rozpierzchła się. Niemcy wzięli do niewoli 100 jeńców i kancelarię sztabu przeciwnika. Generał Litzmann ponownie wysłał łączników do dowódcy XXV korpusu z meldunkiem, że Brzeziny zostały zajęte, a dywizja czeka na resztę grupy. Po zaginięciu generała Henningsa dowódcą 6 dywizji syberyjskiej został, zarządzający artylerią, generał Zieliński. Po utracie 24 pułku strzelców i wycofaniu się z pola boju 22 pułku, nowy dowódca dywizji z pozostałych sił na nowo sformował kompanie i bataliony. Generał Zieliński postanowił bronić wzgórza aż do nadejścia oczekiwanych posiłków. Dysponował on prawdopodobnie wzmocnionym pułkiem piechoty (około 1500 żołnierzami) i 40 lekkimi działami, natomiast niemiecki XXV korpus posiadał 3500 żołnierzy i 130 dział ciężkich i lekkich.

O świcie 24 listopada rozpoczął się zmasowany ostrzał niemieckiej artylerii (58 dział lekkich i 8 ciężkich) skierowany na wzgórze przanowickie. 49 dywizja rezerwy rozwinęła natarcie wzdłuż toru kolejowego: lewe skrzydło (płk Credner) zajęło Gałków Mały i Borową, prawe skrzydło (płk Kamptz) starało się przekroczyć tory w lesie koło Różycy. Odwód dywizji (major Donalies) pozostał we wsi Borowa.
50 dywizja rezerwy i 72 brygada piechoty dużym łukiem skierowały się na tyły Rosjan
w Przanowicach i Lisowicach. Grupa pułkownika Crednera, powstrzymywana przez ogień świetnie ustawionej 1 baterii rosyjskiej ppłk Jegorowa, nie była w stanie wedrzeć się na wzniesienie. Na pomoc niemieckiej piechocie ruszyła kawaleria konna, której dwie baterie galopem zajęły stanowiska przed tyralierą i ogniem na wprost raziły sybiraków obsadzających tor. W południe, na stanowiska bohatersko walczącej 1 baterii rosyjskiej, spadła ulewa pocisków wystrzelona z 62 niemieckich dział, znajdujących się w okolicy Żakowic. Do końca kierując ogniem artyleryjskim, zginął na stanowisku obserwacyjnym ppłk Jegorow, zaś rozbity dywizjon rzucił się do ucieczki przez pola w kierunku Jordanowa. Oddziały płk Crednera wykorzystały zniszczenie najgroźniejszego przeciwnika. Kilka baterii wydatnie wsparło bataliony 228 pułku w zajęciu szczytu wzniesienia, a następnie prowadziło ogień za wycofującymi się w kierunku folwarku Gałkówek jednostkami przeciwnika Generał Zieliński i dowódca 21 pułku strzelców generał Bykow udali się, z nieznanych przyczyn, autami w kierunku Brzezin. W okolicy folwarku „Święta Anna” w Brzezinach zostali pojmani przez szwadron niemieckiej jazdy wydzielonej z 3 dywizji gwardii.

50 dywizja rezerwy niespodziewanie wyszła od strony Gaju na stanowiska rosyjskich baterii znajdujących się koło folwarku Gałkówek. Rosyjska 6 bateria, ostrzeliwując się szrapnelami, uciekła w kierunku Witkowic, zaś dwie pozostałe baterie zbiegły do Jordanowa. Pierścień okrążenia wokół 6 dywizji syberyjskiej został zamknięty. Do niemieckiej niewoli trafiło 3000 żołnierzy, rosyjskie straty w zabitych i rannych wyniosły przeszło 50% etatowego stanu dywizji. Z niedobitków oddziału utworzono w Rogowie pułk piechoty (1500 ludzi). W czasie zaciętych dwudniowych walk zginęło sześcioro mieszkańców Gałkowa. Niestety księgi metrykalne miejscowego kościoła nie zawierają nazwisk parafian, którzy zmarli w okresie od czerwca do grudnia 1914 roku, toteż nie jesteśmy w stanie ustalić nazwisk poległych. Wspomnienia potomków naocznych świadków bitwy przypominają o żołnierzach, którzy przed rozpoczęciem ostrzału artyleryjskiego ostrzegali mieszkańców wsi przed niebezpieczeństwem. Niektórzy z Gałkowian chowali się do piwnic, inni szukali prowizorycznych osłon w budynkach gospodarczych. W dużej murowanej ziemiance, która znajduje się w Gałkowie Dużym, państwo Michalscy ukrywali się wraz z sąsiadami zarówno przed ostrzałem artyleryjskim jak i grabiącymi domy żołnierzami walczących stron. Gdy do obejścia domu wkraczali Niemcy, rozmawiała z nimi pani Michalska, pochodząca z Lotaryngii, gdy Rosjanie – jej mąż. Ludzie imali się różnych sposobów, by ocalić życie z pożogi wojennej. Jeden z chłopów wywiesił na swojej chacie namalowany na płótnie krzyż, upodobniając dom do lazaretu. Kilkugodzinna nawała artyleryjska spowodowała tragiczny pożar wsi.

Ludzie w popłochu opuszczali płonące chaty, ratując się przed śmiercią w płomieniach. Wiadomo o przynajmniej trzech ofiarach: matce i dziecku, które spłonęły w piwnicy oraz młynarzu, który został śmiertelnie ranny w spalonym wiatraku. Niszczący ostrzał niemieckiej artylerii nie oszczędził przystanku kolejowego i kościoła w Gałkowie. Budynek dworcowy otrzymał trafienie w dach, jednak szczęśliwie nie spowodowało to ani pożaru, ani zawalenia się ścian nośnych stacji.  Również kościół cudem uniknął zagłady. Pocisk wymierzony w świątynię uderzył w dzwonnicę i nie eksplodował. Łuska pocisku została później wmurowana w okno nad wejściem do kościoła. Miejscowa plebania została trzykrotnie ograbiona przez walczące wojska. Rosjanie, wycofując się z pozycji na wzgórzu koło cmentarza, uprowadzili miejscowego proboszcza Jakuba Nowakowskiego. Los księdza podzieliły stare dzwony zagarnięte przez oddziały niemieckie bądź rosyjskie.

Ranek 23 listopada był mroźny i mglisty. Generał Litzmann, przebywający w polowym sztabie dywizyjnym w Bukowcu, nie mając łączności zarówno
z dowództwem XXV korpusu jak i majorem Reinhardtem, a obawiając się, że za lasem gałkowskim znajduje się cały „Oddział Łowicki”, postanowił, nie czekając na zajęcie pozycji przez 49 i 50 dywizję piechoty rezerwy, skierować mające do dyspozycji bataliony przez las. Generał Litzmann pozostawił w Borowej zarówno tabory jak i artylerię dywizyjną. Gwardziści zabrali ze sobą jedynie czterodziałową baterię lekkich armat oraz liczne drogocenne przedmioty zagrabione Rosjanom i miejscowej ludności. Po całodziennym boju w lesie gałkowskim, udało się żołnierzom Litzmanna rozproszyć rosyjską obronę. W ciemnościach część oddziałów gwardii zbłądziła i zamiast pójść na północ, udała się w stronę wsi Gałków. Wyczerpani, zmarznięci i poranieni niemieccy żołnierze postanowili ukryć wojenne trofea w lesie, by nie zawadzały w szybkim marszu. Kosztowności zostały włożone do kilku garnków i zakopane głęboko pod korzeniami majestatycznego drzewa. W rozgałęzienie leśnego olbrzyma włożono konary z innego drzewa, tworząc charakterystyczny znak.  W roku 1938, do Gałkowa przybyła grupa nieznanych Niemców, która niezwłocznie udała się do lasu. Poszukiwacze skrycie wykopali skarb i opuścili naszą miejscowość. Dopiero po kilku dniach przypadkowy przechodzień odkrył ogromny dół w lesie i tajemniczy symbol. Opowieść o skarbie w lesie zamieszczona została w przedwojennej prasie, a także przekazywana jest wśród mieszkańców Gałkowa.

Najstarsi mieszkańcy Gałkówka pamiętają czasy, gdy na leśnym kopcu położonym na krawędzi lasu znajdowały się krzyże i nagrobki, także z polskimi napisami – postawiono je w czasach, gdy Polacy zmuszeni byli walczyć przeciw sobie w zaborczych armiach. Niemiecki napis na głazie upamiętniający męstwo poległych wrogów przyczynił się do przylgnięcia do leśnego wzniesienia przydomku „Górka Hitlera” Niechęć do byłego okupanta, wandalizm i bezmyślność, a także chęć zysku spowodowały, że w latach sześćdziesiątych XX wieku cmentarzysko zostało sprofanowane i zapomniane przez ludzi. Dopiero w ostatnich latach wysiłek ludzi dobrej woli przyczynił się do częściowego odbudowania należnego miejscu pamięci oblicza.

W pobliskim lesie nad rzeką Mroga znajduje się cmentarz wojenny „Pustułka” Spoczywa na nim przeszło 4000 żołnierzy różnych narodowości. W latach trzydziestych XX wieku na południowym rogu cmentarza stał pomnik ku czci poległych Niemców, a od wschodu, na środku kwatery rosyjskiej stał monument poświęcony Rosjanom, z drewnianym, prawosławnym krzyżem. Teren cmentarza otaczał płot z siatki, z betonowymi słupkami. Wejście od strony północnej, wykonane było z kutego żelaza. Na mogiłach leżały betonowe płyty, z wyrytymi informacjami o zmarłym. Krzyże, znajdujące się na grobach wyższych szarżą żołnierzy, były drewniane, z mosiężnymi okuciami ( tylko w części niemieckiej). W latach 1936-1937 na cmentarzu, w części zachodniej, pochowano szczątki ok. 150 żołnierzy niemieckich i rosyjskich ze zlikwidowanych w okolicy cmentarzy leśnych. Kości, zapakowane w worki, załadowano na kilka furmanek i wraz z kawałkami mundurów i broni złożono do wspólnej mogiły. W latach 30 XX w. cmentarzem opiekowała się dozorczyni – pani Mrówka (mieszkanka Witkowic), a w czasie II wojny światowej o nekropolię dbał Niemiec Ginter, w czym pomagali mu polscy więźniowie, którzy odnawiali mogiły i krzyże. Po II wojnie światowej, na cmentarzu, od północnej strony, przy parkanie, pochowano ok. 60 – 70 żołnierzy niemieckich.  W latach międzywojennych krążyły wśród Gałkowian opowieści o duchach pojawiających się o północy w lesie, o żołnierzach bez głowy, o światłach, które można zobaczyć w nocy na cmentarzu.  Po długo oczekiwanym remoncie, w roku 2006 nekropolia uzyskała symboliczną bramę, dwa nowe pomniki, wybudowane na fundamentach oryginalnych, upamiętniające żołnierzy niemieckich i rosyjskich poległych w latach Wielkiej Wojny, oraz starannie wyczyszczone z drzew i zarośli alejki prowadzące do miejsc pamięci.

Dominik Trojak

inne informacje na temat Operacji łódzkiej na stronie:   http://www.lodz1914.pl/

Print Friendly, PDF & Email